czwartek, 3 października 2013

Tak by zrobił Salomon: Dakota na kierowniku.

O Dakocie 20, którą mam co chwilę coś między wierszami piszę, ale pełna recenzja pojawi się pewnie dopiero późną wiosną. Nie mam jej zapiętej na kierowniku non stop. Non stop mam na kierze zamocowany pulsometr (i to bez specjalnych ceregieli - normalnie jak na bardzo chudej ręce). Jakoś nie lubię mieć na kierze dużo czegokolwiek. Najchętniej miałbym nic, ale pulsometr jest mi po prostu przydatny. Czasem robię trasy, których kompletnie nie znam i w takich momentach chcę mieć GPS pod ręką. Niestety mocowanie fabryczne Dakoty ma kilka wad. Najważniejsza jest taka, że za kawałek plastiku z gumką i cztery trytytki trzeba wybulić 50 zł. Gdyby to był jakiś hiper zatrzask i 400 patentów - kumam. Ale to jest prosta wsuwka i nic ponad to. Żadnej cudownej myśli technicznej. A ponieważ to zwykłą wsówka, więc na kierze zajmuje dużo miejsca (czy tam na mostku) i mi się to nie podoba. Uknułem zatem, żeby jakoś to rozwiązać i mieć możliwość szybkiego przepięcia urządzenia na inne rowery bez wydawania kolejnych 50 zł na kawałek prymitywnego plastiku.


To będzie potrzebne - gruby drut stalowy (tu jeszcze niewyprostowany ze spinacza biurowego) i takie małe kombinerki - bo trzeba wykombinować to:



Prosty drut wyginamy w "kwadratowe U" w ten sposób, by szerokość poprzeczki pozwalała prostym odcinkom drutu przejść na wylot mocowania. Tak na oko 22 mm.


Potem to "kwadratowe U" podginamy do góry o 90°. I to jest moment, w którym jak na to wyjdzie, to wkładamy już te druty do mocowania uchwytu. Dalsze kroki wykonujemy już z drutami po drugiej stronie uchwytu. Inaczej nie włożymy potem drutów do mocowania. Kiepski ze mnie Adam Słodowy.


Po drugiej stronie mocowania druty zaginamy o 90° do góry, by potem...


...rozgiąć je na zewnątrz, tworząc uszka.


Tak to powinno wyglądać. 


A tak powinno działać.

Oczywiście pokazana opcja dotyczy mocowania na mostku. Użyłem jakiejś gumeczki, którą zawinąłem żonie z kosmetyczki, ale trzeba tu zastosować dwa oringi, żeby to na poważnie unieruchomić. Na wszelki wypadek oplątałbym mostek jeszcze smyczką, która jest dołączona do Dakoty w standardzie. Zdjąłem ją, żeby nie przeszkadzała w kadrze. Jak widać na zdjęciu, nawigacja ma już pierwszą skaryfikację - upadek na kostkę brukową na rynku w Kątach Wrocławskich przeżyła bez uszczerbku :)

Szkoda, że Garmin wymyśla jakieś dziwne mocowania, skoro można by po prostu zrobić do Dakoty inną klapkę baterii z mocowaniem kompatybilnym z serią Edge. Było by ładnie i schludnie. 

Jak to działa w praktyce - zobaczymy. Cały czas liczę, że z sobotę ruszę w trasę do Horni Becvy, niemniej stan zdrowi mi się pogarsza, a i pogoda nie jest jakaś nastrajająca na ultramaraton :)

2 komentarze:

  1. Witaj!

    Ponieważ po kupnie Edge 500 postanowiłem uporządkować kokpit, uchwyt do Etrexa 20, taki sam zresztą jak dla Dakoty, wyleciał z mostka.
    Trafiłem na Twój patent i jednym słowem mówiąc: RE-WE-LA-CJA!
    Wprowadziłem go dzisiaj w życie, pomocna okazała się stara dętka z MTB jako oring. Wszystko się trzyma jak należy a montaż jest szybki, łatwy i przyjemny.

    Pozdrawiam szoszowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem słowami Stanisława Staszica z tablicy wiszącej do 1990 roku nad wejściem na teren Zakładu Bieli Cynkowej w Oławie: "Być narodowi użytecznym" ;))) cieszę się, że patent działa :)

      Usuń