czwartek, 17 października 2013

toczą mnie koła



To jest zawsze lekko horror dla mnie, kiedy mam wybrać coś, co zawsze bardzo chciałem, a potem zaczynam kombinować, jak uciąć z tego 100 zł, a może 200 zł. A potem myślę, że całe życie wiecznie oszczędzam na czymś, bo przebudowuję mieszkanie, bo szczepię dzieci, bo rozrząd wymienić itp. Typowe problemy bycia freelancerem. Oczywiście freelancerstwo ma swoje dobre strony, ale to blog nie o tym. W każdym razie jak budowałem w zeszłym roku poprzednią szosę, to kupiłem koła "na już" z myślą o szybkim apgrejdzie. Za czteroletnie Aksiumy dałem 300 zł więc taniej się nie da. Nic im się niby nie dzieje, ale jakoś mnie one kują w oczy. Są ciężkie, bo prawie dwa kilo. Ten naklejki z drugiej foty nie widzę jak jadę, więc tu plusik. Wkurza mnie w nich jednak coś koło tej naklejki - koła są okrągłe, ale nie wiedzieć czemu, w miejscu łączeniu obręcz na zewnątrz jest ok, ale rower na bieżni hamulca już nie jest idealnym kołem na łączeniu i hamując - szarpie. Wkurza mnie to. Po prostu. Do tego niedawno w czasie wywrotki schodząca z obręczy opona wygięła ją i mój obermagik musiał ją dociągać nie tylko samymi szprychami. Wiem wiem - jeździ? Jeździ. Po co marudzić. 

Bo lubię.

Źródło: www.campagnolo.com

W każdym razie rozpatrywałem sobie koła, które mogę sobie kupić nie wycinając żadnego z organów. Oczywiście wchodzę sobie raz czy dwa na dzień na stronę Lightweight, ale popatrzę, porozglądam i spadam. Tak jak za komuny dzieci robiły w Pewexie. A wybór w 90% zbliża się ku Campagnolo Zonda. Są lżejsze o 450 g od Aksiumów, są dość tanie, tylko ten zaplot tylnego koła mnie niepokoi. Miły pan ze sklepu powiedział, że są pancerne. 38645 przeczytanych recenzji w sieci. W większości występuje zwrot bullet proof.

I to te recenzje mnie wkurzyły. Jaki jest sens wpisywania recenzji produktu po przejechaniu 200 km? Albo po 20 km? Są takie. Oczywiście doświadczony użytkownik może już coś powiedzieć, ktoś, kto objechał - w tym przypadku - 400 różnych kół. Ale: "to moje drugie koła, wcześniej miałem koła XXXXX i kupiłem to, przejechałem 80 mil po naszych kiepskich tutaj (Toronto) drogach i są absolutnie bulletproof". Kurwa no. I takich recenzji jest 90%. 90% z tych 10 % to pewnie jakieś inne kupy i zostaje jedna na sto, gdzie ktoś opisze, że piastę trzeba to i to, że jest spoko, ale coś tam. Jejku, przecież jak ktoś kupi na tym czeinriakszyn jakieś coś, objedzie to chwilę, to po co pisać, że jest super. Albo jak kupisz telefon w sieci i zanim uruchomisz na nim cały social, kontakty, gry, sry i fry, to piszesz recenzję? Nie, bo jak odpalisz go to działąasuper, a po tygodniu jest tak zatkany, że modlisz się, żeby ktoś wznowił produkcję Nokii 5110.

Oczywiście nikt nie każe tego czytać, ale - wracając - jak jesteś freelancerem, siedzisz w chacie i robisz zdjęcia, obrabiasz, montujesz itp, to jak się nie podniecać tym czy owym. Wiem, to niczyj inny problem, tylko mój. Ale tak mam.

W każdym razie moja recenzja na te Aksiumy, chyba 2008 rok, jest taka, że są spoko kołami i jakoś na nich jeżdżę. Szprychy mi nie pękają, łożyska jak się poluzowały to lekko kolega dokręcił piastę i toczą się doskonale. Zaliczyłem nimi wiele dziur, kraterów i jedną glebę. Żyją. Przejechałem na nich już wiele tysięcy, a gość przede mną - też sporo. Tak myślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz