czwartek, 8 sierpnia 2013

Michelin Pro3 Race Service Course vs Michelin Pro4 Service Course 23-622


No dobra - Pro3 już zajechałem prawie, ale nie do końca. Jeszcze posłuży w zimowym rowerze, tylko trzeba go zbudować. Jak rozmawiałem ze znajomymi, to niektórzy pukali się w głowy, że wydaję tyle kasy na topowe opony, a inni z kolei je polecali, choć sami nie wiedzieli, czemu. Testy testami - ciężko dobrać sobie jakiekolwiek rzeczy pod wpływem testów, gdzie każdy tak naprawdę ma kompletnie inne oczekiwania, styl jazdy itp, a technologiczne różnice między produktami są na jakimś poziomie molekularnym i dla takiego kogoś, jak ja - na poziomie niewyczuwalnym. Ja przy wyborze opon kierowałem się myślą, że jak będę sobie jechać np. z Pradziada i prędkość będzie oscylować wokół 80 km/h, to jeśli mi pierdyknie guma, stracę panowanie nad rowerem i wypadnę przez barierki i skończę swój żywot rozdarty na sośnie, to czy wtedy będę dumny, że kupiłem dwie tańsze opony? Oczywiście z tańszymi wcale nie musi się to stać, a może nawet nigdy się nie stanie, ale jestem hipochondrykiem, więc pierwszy pomysł się liczy, a kolejne tylko usprawiedliwiają chore intencje z pierwszego :)


Co do faktów - opona tylna przeżyła 5600 km i zrobiła się już "nie okrągła" i pojawiły się w niej "kratery" od masy kamyków i innego cholerstwa, którym "naprawia" się u nas drogi (czyli takie ostre kamyki i smoła). Opona przednia po tym samym przebiegu wygląda jak wyciągnięta z pudełka i nie wykazuje żadnych śladów zużycia, przynajmniej żadnych możliwych do stwierdzenie organoleptycznie. Opony nie zawiodły ani razu i gdy kilkukrotnie jeździłem na dłuższe wypady na rowerach wyposażonych w np. Schwalbe Ultremo, to obie zachowują się w mojej ocenie bardzo podobnie, przy czym ponoć Ultremo nie powinny dożyć takiego przebiegu. Ale pewnie to zależy od stylu jazdy i tego, po czym się jeździ. Znacznie gorzej zachowują się Maxxis Detonator i przy ostrych zakrętach czuć było, że uciekają i traciłem pewność. Ale - jak pisałem wcześniej - to wszystko są subiektywne odczucia.

Czy jest sens pisania o oponie, która już nie jest produkowana? Oczywiście - można je kupić w Decathlonie po 79 zł sztuka jak wrzucą, można je kupić w internetach za około stówkę.

Wady: ciężko zakładało się je na obręcz, przynajmniej pierwszy raz. Kolejne już nie są problemem (np po wymianie dętki).


No i ponieważ doszło do tego, że trzeba było te Pro3 zmienić, to idąc za ciosem poszedłem w Pro4. Opcja Service Course, gdyż jest ciut lżejsza od Endurance (która niby bardziej pasuje do mnie), ale w materiałach marketingowych napisali, że wszystkie jej parametry wobec poprzedniego modelu są "improved". Także mają być "faster", "more durable" itd. Więc jeśli opona o 23% (materiały reklamowe) słabsza niż Pro4 przejechała bezawaryjnie 5600 km i pozostał jej zapas na jeszcze jakieś dwa tysiące, to po co mi Pro4 Endurance? Się zobaczy. Póki co czuję, że lepiej klei się do asfaltu i pewnie jeździ po ciasnych, szybkich łukach. Na zagermanicznych portalach szosowych przy testach opon szosowych wykorzystuje się pomiar mocy i o szybkości opony stanowią liczby - ile trzeba wattów, żeby jechać z prędkością 20 mil na godzinę (czemu np Magazyn Rowerowy tego nie robi, przecież mają dostęp do systemów pomiaru mocy). Genialny w prostocie sposób na pokazanie, która opona jest szybsza. W każdym razie w testach tych Michelin Pro4 uzyskał bardzo dobre rezultaty na tle konkurencji. Czyli skoro takie niskie opory toczenia, to dlaczego u licha czuję, że opona milion razy lepiej hamuje, niż Pro3? No i na obręcz wchodzi jak w masło - żadnego problemu - bez łyżek (i tak nie mam) i bez stresu o przyszczypnięcie dętki.
W obu przypadkach ciśnienie w oponie to 8,5 bara, przy czym Pro3 przez długi czas woziła mnie, gdy miałem dużą nadwagę (85-90 kg), ale ostatnie 3000 km było 80 kg, a finalnie jest 78 kg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz