poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Lazer O2 RD - pierwszy tysiąc za mną


Kiedyś jakoś w moje ręce trafiła jedna z kilku wydawanych u nas gazet rowerowych i akurat trafiłem tam na porównanie kasków dumnie nazwane "testem". Test polegał na tym, czy kask jest fajny, czy nie. To tak jakby samochodom przyznawać gwiazdki bezpieczeństwa na podstawie tego, czy ładna ta fura, czy brzydka. Straszna głupota. Moim zdaniem kryterium wyboru kasku jest proste: ma być wygodny, łatwy do dopasowania no i chronić łeb. Niestety nikt nie pokazał w testach, jak dany model chroni głowę. Nikt nie zrobił crashtest'u. A szkoda. Ja w zeszłym roku miałem dwa poważne dzwony, w pierwszym kasy popękał, ale nie rozsypał się. A to oznacza, że przyjął uderzenie i rozproszył je. Oczywiście był do wyrzucenia, ale taka karma. Za drugim razem nieco tańszy kask w czasie bardzo silnego uderzenia ochronił głowę przed obtarciami, ale nie miał ani pół rysy czy pęknięcia, co oznacza, że wszystko przekazał mi na czaszkę. I pewnie dlatego przez kilka minut widziałem tylko na zielono, gdy już się ogarnąłem.

Nowy kask łaził mi po głowie i mierzyłem różne. Kask jest jedną z tych pozycji w rowerowym arsenale, na której raczej nie oszczędzam, ale nie chciałem wydać ponad 500 zł. W większości "próbowanych" produktów wstępne dopasowanie kasku w sklepie było niemożliwe i wiecznie słyszałem "jak pan będzie mieć czas w domu to jak się posiedzi i dopasuje to będzie dobrze". Być może. Oczywiście najbardziej pękam ze śmiechu z wszelkiej maści skrótów nazw mega systemów. Dziwne, że niektóre nie miały ZSOG - Zintegrowanego Systemu Ochrony Głowy. U kolegi przymierzyłem wymieniony w temacie kask i dopasowanie go do mojej wielkiej głowy zajęło minutę (tak pi-razy-drzwi). Szok. Wklepałem go w sieć, kupiłem i od końca czerwca używam.

Wyciągnąłem z pudełka, minuta i leży jak ulał. Odciąłem zbędne paski, końcówki przygrzałem, żeby się nie strzępiły. Git malina. Teraz pewnie waży mniej, niż miało być po wyjęciu z pudła, czyli 210g. Póki co jeździłem nim w mega upałach i głowa żyje. Nie sprawdziłem jego poziomu ochrony, bo nie miałem szlifu i jakoś mi się do niego nie pali (w zeszłym sezonie miałem ich za to więcej, niż bym chciał). Pozostałe kaski miały siatkę przeciw owadom, ten jej nie posiada. Ale ile razy jakiś owad wleciał mi do kasku, to i tak go czułem, bo siatka przecież jest przy włosach, więc jak się robal wiercił, to i tak mnie wkurzał, więc to bezsensowne rozwiązanie.

System - tak, Lazer też ma system, co się nazywa ROLSYS®. W porównaniu do pozostałych kasków, jakie miałem, ten "system" działa i to dobrze - rolką na górze kasku można zacieśnić obwód kasku równomiernie, co w praktyce świetnie działa i dużo łagodniej, niż regulacje z tyłu kasku, ściągające tylko część dopasowania.

Do wyboru kolory kolorów jest milion, ja wybrałem czarny mat, który powinien dać się palcować i rysować, a na zdjęciu powyżej jest kask, który nie był ani trochę szykowany do zdjęć. Trochę odłażą naklejki z marką z tyłu (na styropianowej części), więc lepsza by była jakaś kalkomania, tym bardziej, że cena 359 zł to już wstęp do wyższej półki kasków. Niemniej z wszystkich kasków, jakie do tej pory miałem, w podobnych cenach, ten absolutnie rządzi. I dobrze wygląda na stoliku w czasie przerwy na kawę.

A tak wygląda w całości - film z kanału marki LazerSport

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz