wtorek, 6 sierpnia 2013

DK 39 - nadszosa ****

Wg Wikipedii DK 39 ma 116 km. Ja znam 84 z nich z Namysłowa do Łagiewnik. Ale od początku.

Opisywany fragment trasy:


Wyświetl większą mapę

Niestety takie szosy to u nas nie jest codzienność, więc trochę żal, że trzeba je wyszukiwać. Ale skoro już są, to czemu się tym nie podzielić? Ja wiem, że chwalenie szosy o dobrej nawierzchni to trochę jak chwalenie dziecka, że nie kopie swojego brata, ale cóż.

DK 39
Na odcinku z Namysłowa do Brzegu jest na niej znikomy ruch. I to na tym odcinku jest ona w doskonałym stanie z wyjątkiem przejazdu kolejowego w miejscowości Rogalice. Niemal cały odcinek jest świeży, jesienią 2012 roku jechałem po nim, gdy jeszcze był zagrodzony dla aut. Odcinek z Brzegu do przejazdu pod autostradą A4 jest przeciętnej jakości, o przeciętnym nasileniu ruchu, ale wciąż dobry do jazdy, tylko raczej nudny, ale o tym dalej - przy części o atrakcjach. Potem z małymi wyjątkami do samych Łagiewnik szosa traci utwardzone pobocze, ale za to oferuje gładki asfalt i jedzie jak szatan. Do tego mieszkańcy Namysłowa i Brzegu chyba mają niewiele do załatwienia na wzajem w swoich miastach, więc droga na tym jej najładniejszym odcinku jest bezpieczna. Pewnie wszyscy lecą albo do Opola, albo Wrocławia. A DK 39 zrobiono nam :)



Komunikacja
Droga jest dobrze skomunikowana z Wrocławiem i Opolem, więc teoretycznie jeśli ktoś lubi wycieczki (pardon - treningi) dłuższe niż 100 km, powinien być zadowolony. Na jej fragmenty można dojechać koleją (Wrocław - Strzelin, Wrocław - Brzeg - Opole, Wrocław - Namysłów, Namysłów - Kluczbork)

Do zobaczenia
Najlepiej zacząć od samego Namysłowa. O ile bruki starego miasta są w stanie wbić prostatę w podbródek, o tyle samo miasto lśni czystością i nawet w niedzielne, wczesnowiosenne poranki można poczuć się trochę jak w południowej Europie pijąc kawę na rynku. Oczywiście ja wyznaję zasadę, że sport sportem, ale w przyjemnościowej postaci. Jak kiedyś zaprzyjaźnionym szatanom zaproponowałem, żeby zrobić na półmetku caffee break, to poczułem się trochę, jakbym ich obraził. No więc przez to muszę pisać bloga, bo ciężko znaleźć kogoś, kto ma szacunek do przyjemności ;) W każdym razie co można zobaczyć w Namysłowie, to każdy znajdzie w sieci, a szkoda tu miejsca na oczywiste rzeczy. Jest na co patrzeć, jest tam przyjemnie i bardzo miło w porównaniu do Bierutowa (który może się podobać, ale to wymagające "podobanie"), który zapewne minie osoba jadąca z Oleśnicy/Wrocławia.
Jadąc na południe droga lekko faluje i wbija się w Stobrawski Park Krajobrazowy, więc jedziemy lasem, czasem długim podjazdem, czasem długim zjazdem, co chwilę mijając urokliwe strumienie czy stawy. W miejscowości Krzemieniec można odbić 2 km w kierunku na Mikowice. W pierwszej miejscowości - Minkowskie - można, a właściwie trzeba zobaczyć niezwykle okazały pałac z 1765 roku, który jak inne w czasach PRLu był siedzibą PeGieeRu, a teraz czeka, aż przyjdzie jakaś silniejsza wichura i zmiecie jego historię z powierzchni ziemi. W każdym razie jest piękny i warty zobaczenia.

Pałac w miejscowości Minkowskie.

Wracamy na DK 39 i jadąc na w kierunku Brzegu, po kilku kilometrach z lasu wyłania się niewielka wieś Książkowice o pięknej zabudowie, bardzo charakterystycznej dla Opolszczyzny. To jedno z moich ulubionych miejsc na tej części trasy. Jadąc dalej trafiamy na przejazd kolejowy i drogowskaz na Biskupice Oławskie. Jednak to nie jest drogowskaz dla jadących szosami, tylko dla mtb. Asfaltu tam prawie nie ma, a szkoda, bo trasa jest poprowadzona wzdłuż linii kolejowej i jest naprawdę urokliwa, niestety nie dla zadków i nadgarstków. Do Brzegu jeszcze będzie kilka małych pagórków i po 34 km od Namysłowa możemy zatrzymać się na kolejną przerwę na kawę. W końcu trzeba dbać o średnią uderzeń serca, żeby koledzy nie darli z nas łacha na naszych profilach Endomondo czy Garminie. Co do zobaczenia w Brzegu - bardzo dużo. Ja polecam całe secesyjne (z modernistycznymi wtrąceniami) osiedle wyznaczone przez ulice Wolności, Robotniczą i Wyszyńskiego - na rondzie wystarczy odbić w prawo, zatoczyć pętlę, a stracony czas do liczenia średniej HR odbijemy przy pomocy espresso wypitego np. dwie minuty wcześniej na ulicy Długiej. W oczy rzucają się budynki z motywem ostu (zarówno w detalach, jak i bryle budynku). 

Brzeg. ul. Krótka

Fani militariów będą zadowoleni z kolejnych niespodzianek w pobliżu DK 39 - Osiedle Skarbimierz z zabudowaniami pamiętającymi i wojska pruskie, i potem radzieckie. Jeszcze jest do obejrzenia kilka schronohangarów, ale trzeba uważać na pobite butelki. Jeszcze dalej na południe jest wieś Małujowice, gdzie lokalni poszukiwacze skarbów co rusz wydłubują z ziemi pamiątki po wielkie bitwie, która tu miała miejsce. Niestety - nigdzie nie ma kawy. Gorzej - krajobraz nudny, a droga staje się trochę gorsza. Kiedy już słychać szum autostrady, można zbić na wieś Owczary i dalej, urokliwą dróżką o gładkim asfalcie zwiedzić park i pałac w Oleśnicy Małej. N:ie jest oficjalnie udostępniony, ale pracownicy ośrodka rolnego nie protestują. Co tam mona zobaczyć? Wiele. Wszystko jest opisane na wiki. 

Znowu wracamy na DK 39 i po przejechaniu pod autostradą zaczyna się super asfalt. Mijamy pagórki, kilka zakrętów i mamy miasteczko Wiązów. Przed wojną miało dwa kluby tenisowe, teraz nie ma se gdzie napić kawy. Ale za to jest malutki i ładniutkie, choć nieco zaniedbane. 

Jadąc w kierunku na Strzelin, na horyzoncie powoli pojawiają się delikatne góry - to Wzgórza Strzelińskie, które w idealnym świecie były by poprzecinane pięknymi szosami, a w naszych realiach najlepiej przejść je piechotą. O jeździe szosą można tam zapomnieć, o ile ma to być przyjemność. Sam Strzelin też warto zobaczyć, ale nie jest to jakiś "wulkan fajności", okolice za to ma doskonałe dla turystyki. Szkoda, że nikt nie zrobi na tej bazie czegoś dobrego dla miasta i regionu. 

DK 39 leci na Łagiewniki, jest dobrej jakości, ale wąska i dość ruchliwa, a przy okazji nudna jak cholera. W pierwszej wsi za Strzelinem - w Mikoszowie - lepiej odbić na Niemczę i kosztem gorszego asfaltu przejechać przez ciekawszy krajobraz i miejscowości - kamieniołomy w Górce Sobockiej, arboretum w Wojsławicach czy finalnie samą Niemczę. Co ważne, w samej Niemczy w końcu jest miejsce na kawę, znajdziesz je po czterech gwiazdkach. Ale po zjeździe, który prowadzi z Wojsławic do Niemczy raczej mam wątpliwości, czy kawa jeszcze będzie potrzebna, czy lepiej kupić paczkę fajek i na szybko je wypalić, a zamiast kawy - strzelić sobie z chłopakami pod sklepem z piersióweczki. Jest miejsce w nierównościami, że rower zamienia się w poduszkowiec, a potem dwa zakręty, które są bardzo szybkie i strasznie ciasne.

Droga z Mikoszowa do Niemczy, tuż przed Wojsławicami. 

Zresztą drogi w obrębie między Strzelinem - Ziębicami - Ząbkowicami Śląskimi - to plan do penetracji w czasie jesieni, więc o tym pewnie uda się napisać po kilku przejazdach. Jest tam gęsta pajęczyna dróg poza klasyfikacją, wijących się po łagodnych pagórkach i z dość efektownym horyzontem, ale trzeba je dokładnie objeździć, żeby kogoś nie posłać tam na stożkach z naklejonymi szytkami twardymi jak osm. Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz