czwartek, 5 września 2013

Progold Prolink vs TF2 Plus+



Strasznie lubię w wolnym czasie, kiedy nudy sięgają zenitu, włazić na wszelkie fora i czytać porady. Czasem mam wrażenie, że porady da się napisać w kilka sposobów. Jeden to taki, kiedy doradca nie miał produktu w łapie (lub nawet go nie widział), ale daje odpowiedź na bazie wyguglanej wiedzy. Jest też typ taki, co jak czytasz ich porady to masz wrażenie, że to dwustu kilogramowy połykacz pączków, co pisze elaboraty o tym, że zjedzenie dwóch kurzych jaj dziennie powoduje otyłość. Czasem są też tacy, co raz w życiu użyli produktu A i nigdy nie powiedzą o nim złego słowa, bo boją się, że po X latach jego używania okaże się, że zawsze było źle. Są też tacy, co mają w dupie i polecą coś, co sami używają, ale najczęściej nie chce im się rozpisywać, bo oni po prostu używają.

Jak widać po flaszkach na powyższym zdjęciu - obie są używane. Lepiej - obie są na wyczerpaniu. Obie to suche oleje do łańcuchów, których używam od roku. Na pierwszy raz używałem oleju Finish Line, ale napęd hałasował bardzo szybko, po trzech godzinach jazdy. Kolega Zbyszek powiedział, że używa Progold - "zajebisty, sam zobacz". Faktycznie, ale jest wymagający. Łańcuch należy przygotować pod aplikację tego oleju - trzeba go wyczyścić "do gołej blachy" i nasmarować. Ja łańcuchy do smarowania wieszam i zlewam je olejem. Oba powyższe oleje są bardzo "płynne", więc spokojnie sobie ściekają przez 10-15 ogniw, i tam gdzie się kropla zatrzyma - tam dolewam oleju na kolejne ogniwa i tak aż do dołu. W przypadku TF2 Plus + ważne jest, by olej bardzo dokładnie wymieszać, o ile Progolda wystarczy dobrze wstrząsnąć, o tyle TF2 trzeba dobrze "wytrzepać". Tak ze dwie minuty.

Oba oleje używam niemal wyłącznie na suche warunki, bo szosą nie latam w deszczu (nie licząc pierwszomajowego wyścigu Vidnavske Okruchy). Po każdej jeździe wracam biorę bawełnianą szmatkę (suchą) i wycieram łańcuch. Myślałem, jak to dobrze pokazać, ale mam subiektywne odczucie, że po TF2 ścierka jest mniej czarna. O tyle jest to istotne, że łańcuch od Shimano 105 kończył się średnio po 800 km przy używaniu wyłącznie Progolda w kwietniu, maju, czerwcu i lipcu. Od końca lipca do dzisiaj używam łańcucha od nowości smarowanego wyłącznie TF2 i ma już nabite 1200 km i jeszcze mam zamiar dojechać w niedzielę wyścig Okolo Vapenne. Co najważniejsze dla mnie - napęd jest niemal niesłyszalny, czystszy itp.

Ale jak wszędzie - ważna jest procedura smarowania - nie smaruję brudnego łańcucha, po otwarciu opakowania z nowym łańcuchem - usuwam fabryczny smar, pokrywam łańcuch 2-3 warstwami nowego oleju, czekając, aż poprzednia warstwa odparuje. Gruntowne mycie łańcucha (szejki) co 200 km. Co innego czytam w poradnikach dla MTB - tam lekka konsystencja obu olejów to błogosławieństwo dla upapranego łańcucha. Ale jeśli miałbym dzisiaj jechać w podróż dookoła świata - brałbym TF2. Może dlatego, że nie sprzedaje mi on na opakowaniu takich śmiesznych skrótów, które działy marketingów wymyślają, żeby coś było bardziej zaawansowane technicznie

Wielką przewagą TF2 jest cena, choć trzeba mieć na uwadze, że wylewa się on dość szybko z butli. Przewagą Progolda jest w moim odczuciu lepsza odporność na wodę. TF2 w deszczu (sprawdzone na mtb) kończy się po 50 km - łańcuch zaczyna piszczeć, ale przecież w nazwie jest słowo dry, więc nie ma tu kitu. Progold w czasie majowego wyścigu, w błocie, w strugach deszczu itp - trzymał łańcuch w dobrej kondycji. Co prawda na opakowaniu było napisane, by w czasie deszczu używać łańcucha w stanie mokrym (od oleju), co jest niemal niemożliwe, bo Progold kapie z łańcucha, a jakoś nie wydaje mi się fajną opcją, gdy w mokrych warunkach na obręcze nakapie choćby drobna ilość oleju, a Ty właśnie masz kręte zjazdy na szosie. 

Co wiedziałem, to napisałem. Może się przyda.

2 komentarze:

  1. Serio 800 km i SH105 poszedł na złom?! Zmień olej - bo jeśli faktycznie tak dopieszczasz i efekt taki mizerny, to albo masz nogę cyborga/terminatora, albo smarowanie do bani. Moje łańcuchy szosowe na ogół wytrzymują >5 tys. km do pierwszego ząbka przymiaru rozciągnięcia. Smaruję często, smar squrit lube (duża zaleta: nie brudzi tak, że się nie da domyć - wystarczy nawet woda i mydło) przed każdą jazdą >100 km, lub co którąś jazdą krótszą. Nie pieszczę się w szejkowanie, brud i zużyty metal z ogniw łańcucha jest wyrzucany na zewnątrz, wystarczy przetrzeć szczotką i łańcuch czysty. Ewentualnie z kółek można patykiem/śrubokrętem itp. zgarnąć nadmiar brudnego wosku. Później nasmarować i już.
    Poprzednio stosowałem rolhoffa (inne też, ale te ma najlepsze właściwości smarne) no i ze smarowaniem było bosko - super wytrzymałość na długi czas, ale brud praktycznie nie do sprania.

    OdpowiedzUsuń
  2. o Squircie, podobnie jak o większości olejów, słyszałem opinie tak skrajne, że ciężko w ogóle brać pod uwagę jakiekolwiek oleje :) ale nie ma mowy, by “dziesiątkowy” łańcuch wytrzymał u mnie 5000 km nawet jeśli bym go smarował płatkami złota ;)

    Natomiast w przyszłym roku chcę Squirta spróbować już w ciepłych warunkach. Póki co znowu jadę na Prolinku, niemniej aktualny łańcuch KMC mi się nie podoba w pracy – okazuje się, że te wszystkie nacięcia itp mają sens i KMC przy zmianie biegów ma opóźnienie jak stopiątkowy już w czasie, gdy go wymieniam właśnie z powodu utraty swoich właściwości, co do szybkości zmiany przełożeń.

    OdpowiedzUsuń