Tytuł może jakoś nie urywa głowy, ani nie porywa, ale to stan faktyczny. Północna część kraju ołomunieckiego - Powiat Jesenik - jest bardzo blisko granicy i o jego walorach i atrakcjach było już dość wiele pisane na tym blogu. Ale jest tam jeszcze więcej dobra. W lany poniedziałek - w obawie przed przemoczeniem - pojechaliśmy do Czech. Z Oławy - bez łamania przepisów - z rowerami w bagażniku, w mniej niż godzinę na rynek w Vidnavie. A potem było już tylko lepiej.
Tekst i zdjęcia: Szosowaszosa.
A zaczęło się jak zwykle: wszystko źle. Wieczorem chodząc po ciemku po pokoju, żeby nie obudzić dziecka, masakruję sobie mały palec u stopy na nóżce od pufy. Głupota, ale boli jak cholera. Rano - wsiadam na rower, palec już nie dokucza w sztywnym szosowym bucie - poprawiam pasek kasku i obrączka zsuwa się z palca i z brzękiem odbija od asfaltu wpadając do rowu. Ale ją znalazłem o 23 godziny 57 minut szybciej, niż się spodziewałem. A potem przyszły chmury ciężkie od ciężkiej wody chyba. Zasłoniły Rejviz, więc tamtą część planowanej trasy odpuściliśmy.
Ale nie ma tego złego. Choć z poczuciem dezercji wbiliśmy w boczną drogą z 457 Vidnava - Mikulovice, która miała nas doprowadzić do miejscowości Piseczna, przy drodze 44 - Głuchołazy - Jesenik. I to był bardzo dobry pomysł. [Link do mapy]. Droga jest równoległa do 44, ale w przeciwieństwie do tej drugiej, prowadzi zboczem, z którego są piękne widoki i niemal zerowy ruch. Bo Czesi okazali się jednak mało empatyczni w temacie rowerów na drodze. Ale o tym później.
Wylot z Vidnavy na Mikulovice. Po prawej - to "ten" rów, co "połnął" moją obrączkę.
Ale nie ma tego złego. Choć z poczuciem dezercji wbiliśmy w boczną drogą z 457 Vidnava - Mikulovice, która miała nas doprowadzić do miejscowości Piseczna, przy drodze 44 - Głuchołazy - Jesenik. I to był bardzo dobry pomysł. [Link do mapy]. Droga jest równoległa do 44, ale w przeciwieństwie do tej drugiej, prowadzi zboczem, z którego są piękne widoki i niemal zerowy ruch. Bo Czesi okazali się jednak mało empatyczni w temacie rowerów na drodze. Ale o tym później.
I tak jechaliśmy i co chwilę mijaliśmy Czechów, którzy w ręku dzierżyli coś jak nasze palmy wielkanocne, ale zaplecionymi, by wytwarzać ból. Bo tymi palmami tłuką dziewczyny, jeśli nie dostaną słodyczy. Taka tradycja.
Wichura stała się już momentami nieznośna. Porywy wiatru szarpały rowerem i mną. Z niepokojem patrzyłem na chmury i na znikające za kurtyna mgły i deszczu kolejne pasma górskie. Dalej pojechaliśmy "superpętlą" Jesenik - Lipova-Lazne i tam zrobiliśmy sobie pierwszy piknik. Miejsce zacne:
Dla bohemoopornych: "wypożyczalnia strojów"
Gdy wjechaliśmy już pod fabrykę, to zaproponowałem Łukaszowi, żeby wbić na podjazd kończący wyścig "Okolo Vapenne". W odpowiedzi usłyszałem, że "jak się bawimy, to się bawimy". I z oddechem astmatyka wjechaliśmy po pokrytej białym pyłem szosie. Ten pył - mączka z marmuru, który jest dowożony z wyrobiska, mało mnie nie zabił przy zjeździe. Opony nic a nic nie miały przyczepności. Utrzymanie prędkości poniżej 50 km/h było wyczynem. Nie wiem co organizatorzy robią, ale na czas wyścigu tego pyłu nie było. A przecież fabryka tyra non stop.
Nagrodą był zjazd do samej Żulowej, który miał się zakończyć drugim śniadaniem w sklepo-mini-barze, jednak pewnie sprzedawczyni była zajęta wyplataniem palmy dla syna, by mógł tłuc panny za cukierki, bo na drzwiach powiesiła karteczkę, że "dzisiaj sklepo-mini-bar czynny od 13.00". Po knopersie z kieszeni i wbijamy na drugą dziką drogę z Żulowej do Vilczyc, ale bokami, wg pomysłu Adama (tego, co robi na sobie krasztesty kasków bez użycia fantomów). Łukaszowi obiecałem, że nie będzie już podjazdów (miał w nogach 177 km sprzed dwóch dni, przy czym większość trasy pokonał pod wiatr, a w sobotę to trochę wiało). Obietnice obietnicami, a realita - realitą...
Sztajfa skończyła się bardzo szybko. Tak szybko jak asfalt. Do Vlcic było już tylko gorzej, z jednym kawałkiem spokoju, a potem już rzeźnia i to na zjeździe. Łapy bolą, ale widoki masakryczne. To tu [link do mapy]. Przepraszam, że tak teraz wrzucam mapy, ale Google znowu coś usprawniło i zamiast mapki to w oknie wyświetla się reklama. W każdym razie trasa jest super malownicza, z widokiem na Rychleby po lewej, pastwiska i setki krów. Co chwilę w bok ucieka jakaś wąska nitka asfaltu i wiesz, że prowadzi donikąd, bo zaraz granica, ale aż trudno się momentami powstrzymać.
Foty nieostre, ale walczyłem o utrzymanie się w pionie. Czasami zjazdy były szybkie, wtedy ta nawierzchnia stawała się przekleństwem. Ale w zamian za widoki - można jej wybaczyć. To nie były dziury, tylko asfalt przypominał skórę zmutowanego strusia, albo pikowaną kanapę. W zamian nie ma ruchu. Absolutnie.
I koniec tej trasy przy drodze nr 60. Już teraz tylko w dół do Vlcic, do których wpadamy z prędkością światła i skrótem do Bernartic, gdzie na chwilę zatrzymujemy się w barze na super niezdrowego utopenca, piwko i kofolę. Dalej jeszcze jedna mała hopka i już Vidnava.
Szatański zjazd, po lewej Polska, po prawej - wiadomo. Rozpogodziło się, i czujemy się podle (no ja przynajmniej), że odpuściliśmy Rejviz. Ale co ma wisieć - nie utonie. Będzie powód, żeby przyjechać tu jeszcze szybciej i dokończyć trasy regionu i praktycznie będzie już komplet.
Co warto wiedzieć? Wszystko już jest w poprzednich postach z regionu. Po kliknięciu w tag "Powiat Jesenik" powinny ukazać się wszystkie wpisy. Naprawdę warto poświęcić trochę czasu, żeby tu dojechać. Jest tu dużo urozmaiconego terenu, o łagodnych stokach, ale znajdzie się sporo wariactw, które zadowolą ciśnieniowców. Czesi - są na drodze specyficzni. Niby jeżdżą znacznie wolniej, niż Polacy, ale zdarzało się, ze jacyś idioci ze starej octawii oblepionej ledami darli do nas ryje. Sztuka wyprzedzania rowerów na 1,5 jest tu inaczej rozumiana. U nas na metry, a u nich - na stopy. Ale są wolniejsi i to znacznie.
Podsumowanie (na trafne życzenie czytelnika elcidx)
Trasa ta to lekko zmodyfikowana Superpętla. Te lekkie modyfikacje to jeszcze nie koniec, bo jadąc z Vidnavy w kierunku na Mikulovice można przeciąć drogę 44 i polecieć dalej na Zlate Hory i tam wbić się na Rejviz i zjechać prosto do Jesenika, a przy okazji podbić sumę podjazdów trasy o około 400 m. My, podczas naszej wycieczki (bo ciężko to nazwać treningiem) przy nieco ponad 70 km nabiliśmy 800 metrów podjazdów. Z Rejvizem było by znacznie więcej przy wydłużeniu trasy o około 10 km. Ten niewielki obszar jest bardzo ciekawym miejscem dla szosowców, ale i fani mtb nie będą tu narzekać, bo przecież tu są kultowe Rychlebske Stezki.
Jeśli nie masz auta - do Nysy można dojechać szynobusem, ale jest pewien problem - w opisie na rozkładzie jazdy jest podane, że "przewóz rowerów za zgodą obsługi pociągu", a użytkownicy forum Sudety.it pisali, że z reguły obsługa odmawia wejścia z jednośladem do pojazdu. Głupota jakich mało. A szkoda, bo na takiej pięknej trasie jest kilka miejsc, w których chętnie każdy wrażliwy człowiek chętnie zaprzyjaźniłby się z panem Holbą lub Gambrinusem. Jeśli już jedziesz autem - spokojnie można je zostawić na vidnavskim rynku, na przykład pod urzędem miejskim.
Route 2 568 685 - powered by www.bikemap.net
Brakuje mi tutaj tylko jakiegoś podsumowania całej trasy, linku do endomondo czy garmin/stravy.
OdpowiedzUsuńMówisz - masz :D
UsuńJeśli jechaliście wczoraj, to na Rejviz nie padało, chmury trzymały się Pradziada, przez co musieliśmy zmienić nasze plany i odbiliśmy właśnie na Rejviz ;)
OdpowiedzUsuńUmówmy się, że w poniedziałek pogoda była lekkim szaleństwem, a w górach (a Jeseniki to już poważne góry w końcu) tym bardziej. Zobaczę 1 maja - nie wiem, czy wezmę udział w wyścigu, więc może wtedy właśnie wbiję na Rejviz i jeszcze chciałem Cervenohorske Sedlo i może Dlouhe Strane :D
UsuńNa elektrowni byłem z miesiąc temu w poszukiwaniu śniegu :D
Usuń@Wojtek - jakie nie wiesz?! to ja się szykuję, a Ty nie wiesz?! ;)
UsuńTy masz nogę cyborga, więc pojadę chyba Ci kibicować po prostu i ewentualnie dokonać małego sabotażu ;)
UsuńNie przesadzajmy, jestem przeciętniakiem nawet u siebie. Nie jedziemy tam wygrywać, tylko przejechać się w duchu rywalizacji i z zawałowym tętnem (:
UsuńNie wiem czy znasz mapy.cz
OdpowiedzUsuńW lewym górnym rogu zmienia się na - Turisticka i odhaczasz cyklotrasy, (95% tras to asfalt).
w prawym górnym rogu można zaplanować trasę na rowerze (z priorytetm cylko scieżek). Do tego jest profil wysokośći.
Jest też apka na iphone i android, mapy da sie sciągnąc na telefon. Całe czechy.
Dzięki, teraz to już na bank nie uda mi się na jutro napisać wstępu do pracy magisterskiej :D
Usuń