wtorek, 25 lutego 2014

po prostu






Źródło: akpool.de
Wiązów (do 1945 r. - Wansen). Oberłane miasteczko.


Dzień ma już przyzwoitą długość. Można rano wyjść na przekręcenie nogi, zanim telefon rozpocznie bombardowanie dźwiękami przychodzących maili i rozmów. Pojechałem na moją podstawową pętlę, która jakoś mi się nie nudzi już od tylu lat. Ona jest trochę dziwna, bo o ile byłbym ciśnieniowcem, to pewnie w ogóle nie zwróciłbym uwagi na jej uroki, ale ponieważ nie jestem ciśnieniowcem, więc czuję każdą jej zmianę. Najbardziej zapach - ale to nie jest kwestia tylko tej trasy, ale chyba każdego miejsca. Światło, właśnie zapach, prędkość - to wszystko buduje nastrój. I o ile żaden idiota rozmawiając przez telefon i notując kolejne rzeczy w kajecie podczas wyprzedzania tira nie chce mieć Cię na zakrwawionej masce swojego auta - to wracasz do domu i po prysznicu aż miło zobaczyć, jak schodzą maile z kolejnymi poprawkami poprawek i nawet jakieś akceptacje do druku.

A muzycznie dzisiaj było na drodze. I to bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz