To moja przednia lampa na czas nocnych jazd. Kupiłem ją ze dwa lata temu, bo wydawało mi się, że będę nocami jeździć po polach na błotnym rowerze i że to fajna zabawa. Oczywiście jest to fajna zabawa. Jeszcze fajniejsza jest na szosie, bo ta lampa jest ewidentnie na szosę - snop światła jest tak ukształtowany, żeby nie oślepiać kierowców i dobrze oświetlać drogę przed rowerem. I jest bardzo mocna. Przynajmniej tak mi się wydawało do przedwczoraj.
Dostałem do łap kuferek, z jakim handlowiec odwiedza sklepy i pokazuje, co w temacie ma. Na kuferku logo Lezyne, w środku trylion lampek o kształtach i ułożeniu takim, że gdyby znalazł się 17 lat temu na planie Men in Black, to bez zmrużenia oka chwycili by to jako kosmiczny gadżet. Cała masa.
Ponieważ nie jestem technikiem oświetlenia, zdjęcia nas okłamują, bo aparat kompletnie inaczej "widzą" rzeczywistość, niż interpretują ją nasze oczy w parze z mózgiem, więc jakoś musiałem opracować sposób, by Wam pokazać, jak te lampy świecą. Pierwszy pomysł był taki, żeby w nocy pojechać z nimi na ruchliwą drogę i:
1. jak będą trąbić na mnie ci, co mnie wyprzedzają - to znaczy, że tylne lampki za słabe
2. jak będą na mnie trąbić i migać ci z naprzeciwka - to znaczy, że lampka za mocna
Ale to bez sensu, bo u nas nie trąbią, tylko zajeżdżają drogę.
Zrobiłem więc porównanie świecenia - Aparat na statyw, lampki świecą za okno. Jak poklikacie na pełnym ekranie jedno po drugim, to zobaczycie, jak zmienia się snop i siła światła. Sigma jakoś na zdjęciu wrażenia nie robi, natomiast - pamiętając, że aparaty mają inny punkt odniesienia - jedzie się z nią bardzo dobrze w kompletnych ciemnościach. Więc jak coś świeci słabiej, to znaczy że komfort dla nas spada, a jak mocniej - to komfort rośnie. Opisy techniczne lampek - pod zdjęciami w linkach.
To wzorzec wielkości (mądrzy ludzi użyli by tu słowa "referencyjny" ;))
Jak widzicie - nie są duże. Są nawet tak małe, że nie wierzyłem, że potrafią świecić. Co lepsze - te dwa ostatnie szatany są cięte alu, reszta też ma aluminiowe korpusy i jest pięknie wykonana. W porównaniu do Sigmy - nic w nich nie "rzęzi" podczas jazdy. Do tego Lezyne oferuje trylion fajnych zapinek do nich - oz gumek po klemy i zapięci na kask. O samym świetle - poniżej.
To jest wzorzec - nie jest może super seksowna, ale światło daje super. Nie traktujcie tej foty jako pokazu możliwości lampki. Ona jest tylko po to, żebyście mogli zobaczyć, po co są droższe i nowsze diody.
Ta lampa jest wystarczająca do miasta i da sobie radę jako podstawowa lampka.
Micro Drive jest znacznie mocniejsza i bardzo dobrze oświetla drogę i trzeba uważać, żeby nie oślepiać kierowców.
Mini Drive XL jakoś łatwiej było ustawić na kierze tak, by oświetlała ładnie drogę, ale nie oślepiała.
Lezyne Deco Drive XL - PALNIK PLAZMOWY 02. Na drogi publiczne nadaje się chyba tylko w dwóch najsłabszych trybach świecenia. Choć nie jest ultralekka - najlepiej mieć ją na kasku. I nie wolno wtedy patrzeć komuś w oczy i zbyt długo na drzewa.
Lezyne Mega Drive - PALNIK PLAZMOWY 01 - po prostu o 50% mocniejsza od PALNIK PLAZMOWY 02. Jeśli pojedziesz z nią na Syberię, możesz rozmrozić wieczną zmarzlinę do 500 m w głąb gruntu i uwolnić zamrożone mikroby i tym samym wykończyć cywilizację.
Co do obsługi lampek - to jest standardem, że obsługuje się je sekwencjami przyciśnięć jedynego przycisku. Kolor jego podświetlenia informuje nas o stanie naładowania akumulatora. Nie pokazuję ani nie opisuję tu wszystkiego, tylko i wyłącznie chcę pokazać, jaką rzeźnię robię te dwie ostatnie - bardzo ładne zresztą i nie tak strasznie drogie, jak sugeruje producent - lampki. Nie są to sprzęty do nocnej jazdy po mieście, ale ja mając je przypięte do kasku bawiłem się na szosie bardzo dobrze, czując się trochę jak kosmita. Natomiast mniejsze modele doskonale sprawdzą się na co dzień, ale nie użyłbym ich do szalonego zjazdu w lesie. Podobnie jak nie zrobiłbym tego z moja Sigmą, pomimo, że w zwykłych warunkach jest bardzo ok.
Na koniec coś, co mnie w ofercie zauroczyło:
O rany! nie ma przycisków, nie ma nic, tylko aluminium i szkiełko z logo :) Nazywają się Lezyne Femto Drive, jak większość produktów od Lezyne są pomysłowo zaprojektowane i włącza się je przyciskając soczewkę. Są małe, z klipsem, który jednocześnie służy za uchwyt do gumeczki. Z gumeczkę już niestety nie są tak finezyjne, ale do stalowej zimówki (np tej) pasują jak ulał. No, na Ryśku też dobrze wyglądała. Oczywiście należy je traktować jakoś światło pozycyjne.
Na koniec coś, co mnie w ofercie zauroczyło:
O rany! nie ma przycisków, nie ma nic, tylko aluminium i szkiełko z logo :) Nazywają się Lezyne Femto Drive, jak większość produktów od Lezyne są pomysłowo zaprojektowane i włącza się je przyciskając soczewkę. Są małe, z klipsem, który jednocześnie służy za uchwyt do gumeczki. Z gumeczkę już niestety nie są tak finezyjne, ale do stalowej zimówki (np tej) pasują jak ulał. No, na Ryśku też dobrze wyglądała. Oczywiście należy je traktować jakoś światło pozycyjne.
miecze świetlne
OdpowiedzUsuń