niedziela, 31 sierpnia 2014

Strzelin - Ziębice - Ząbkowice Śląskie - Strzelin. Superpętla niezwykłości *****

Źródło: wikipedia.org

Mistrz kina grozy - Alfred Hitchcock - miał złotą radę na kino grozy. Parafrazując - "najpierw musisz ludzi przerazić, a potem ma być już tylko gorzej". No więc tak - na zdjęciu powyżej mamy trupa. Facet jest sztywny jak węzeł suportu Colnago C60, zimny jak upragniona coca-cola, kiedy masz w nogach już 150 km i bez poczucia humoru, jak większość kierowców, których mijasz. Tylko gość powyżej miał cięższą fantazję. Ale o tym dalej.

Tekst i zdjęcia (z wyjątkiem podpisanych): Szosowaszosa.


Wróciłem z urlopu, jesień już powoli przechodzi z domysłów do czynów, racząc nas to niby upałami, to deszczami i skracającymi się dniami. Ja to lubię - jednak ja generalnie lubię wszystko, a jesień bardziej. Na dzisiaj prognoza nie była super pewna i nawet na chwilę myślałem, czy nie pojechać jedną z utartych ścieżek, jednak niedawno - w poniedziałek - musiałem odwiedzić Ziębice. Od domu mam jakoś niecałe 50 km, trasa z Oławy do Strzelina to praktycznie w 80% doskonały asfalt, a w niedzielę o dość umiarkowanym natężeniu ruchu. Do tego widoki na Wzgórza Strzelińskie są po prostu piękne, czemu nie raz poświęcałem już miejsce w moich wywodach. Po poniedziałkowej wizycie wiedziałem, że muszę tam pojechać na szosie. O ile same Wzgórza Strzelińskie mają pięknie wytyczone drogi o fatalnej nawierzchni, o tyle na zachód od nich sprawa wygląda diametralnie inaczej.




Powyżej na mapie wykreśliłem dzisiejszą pętle. Nam zeszło na nią blisko 140 km z dojazdem plus kręcenie się po miasteczkach. Trasa jest dobra dla każdego, choć podjazdy w Ząbkowicach, już w mieście, mogą przerazić. Dojazd do Strzelina z Wrocławia zajmie około jednej rowerogodziny lub 30 autominut. Jest też opcja dojazdu pociągiem, więc luksus jakich mało.


DW 395 miejscami tak wypiękniała, że miałem wrażenie, że od tego jechania przekroczyłem granicę między nami, a cywilizacją. To taki odcinek od zjazdu z autostrady A4 (zjazd 176 chyba) na południe w kierunku na Strzelin. Strzelin jest znany z tego, że jest blisko Wzgórz Strzelińskich i z głębokich kamieniołomów granitu, ale i kamieniołomów różnych innych minerałów. No i z sanatorium, którego "kuracjusze" kiedyś w tych kamieniołomach pracowali.


Za Strzelinem niemal idealnym asfaltem jedziemy do Henrykowa, który z kolei jest znany dzięki Księdze Henrykowskiej i cystersom, którzy lubili dobre malarstwo. Jeden z tych malarzy - Michał Willmann - był geniuszem (Ostatnia Wieczerza w stałej ekspozycji Muzeum Narodowego we Wrocławiu), ale i był alkoholikiem. Żeby biedak mógł wywiązywać się z umów na malowanie, cystersi fundowali mu detoks i samotne obcowanie ze sztuką. Główna droga do klasztoru jest zamknięta od dwóch lat, a boczna jest drogą gruntową, a my nie chcieliśmy się ubabrać. Niezależnie od światopoglądu jest to miejsce, które należy poznać. Sama wieś aż kipi historią. Z jednej strony "karczma piastowska", z drugiej poniemieckie napisy wyglądające spod farby.


Za Henrykowem do samych Ziębic prowadzi głównie ładna szosa, powoli widać więcej Sudetów i farmę wiatrową nad jeziorem Otmuchowskim. W połowie drogi, po lewej łatwo zobaczyć kilka aut na skraju drogi - tu za moment można zasilić się doskonałą wodą ze Źródła Cyryla. "Za Niemca" była tam restauracja i kawiarnia, teraz zostały tylko schodki, niemniej piękne miejsce i woda doskonała.


Ziębice to nie tylko miejsce urodzenia Edyty Górniak, ale miasto ma znacznie bogatszą historię ;). Jest pięknie położone, ma niezwykłą architekturę i nie wiem jakim cudem o 8.00 rano w niedzielę nie ma tu autokarów z hordami turystów. Problemem wobec niedalekich miasteczek (Złoty Stok, Paczków, Ziębice) jest pewnie jego izolacja (brak głównych szlaków komunikacyjnych), ale szkoda, bo miasto oferuje piękne widoki. Koniecznie tu zobaczcie. W linku do wiki znajdziecie opis tutejszych niespodzianek...



...ale nie wszystko ma posmak słodkich wspomnień niczym powyższa, sentymentalna witryna. Na początku XX wieku w mieście żył Karl Denke. To właśnie jego policyjne zdjęcie pośmiertne zdobi nagłówek tego wpisu. W linku znajdziecie dużo ciekawych informacji, ale w skrócie - facetowi udowodniono 40 morderstw, z ciał swoich ofiar robił sznurówki do butów, mydło, rzemyki oraz - uwaga - peklowane mięso w słoikach, które sprzedawał na targu i - gdy wszystko wyszło na jaw - doprowadził lokalnych wędliniarzy do bankructwa. Co ciekawe - nie było w historii Niemiec nikogo bardziej odjechanego, niż Denke. W Ziębicach do tej pory stoi dom, w którym mieszkał, jednak uszanowałem wolę obecnych mieszkańców i podarowałem sobie zdjęcia (dom jest oznaczony zakazem fotografowania i filmowania). Zresztą i tak jest na Google Street View. Mając taką wiedzę, legenda doktora Frankensteina pochodzącego z miasta Frankenstein (czyli Ząbkowice Śląskie) jakoś wydaje się w ogóle nie atrakcyjna. 

Ziębice opuszczamy ulicą Kolejową, mijamy tory i lecimy nieoznaczoną drogą. Co ważne - nie DW 385, bo wtedy stracimy coś bardzo wyjątkowego, więc trzeba przypilnować odpowiedniego wyjazdu z miasteczka. Ostatnie zabudowania Ziębic to piękne wille, odrestaurowane z wyjątkowym pietyzmem, a srogi podjazd pozwoli przyjrzeć się im dokładniej. Potem skutecznym spowalniaczem jest lipny asfalt prowadzący do uroczej wsi Lipa. Za nią zaczyna się kraina, która mnie powaliła na kolana.


Wsie Krzelków i Czerńczyce - cudnie położone między pagórkami, każda szutrowa droga w bok zaprasza na wjazd. My nie możemy oderwać oczu i opon od cudnej jakości asfaltu, który niesie nas szatańsko w kierunku źródła legendy Frankesteina. Mając świadomość, czym handlował Denke, wybieramy opcję vegańską i w Czerńczycach robimy popas: batonik bez EPO i żel energetyczny dodają sił, bowiem cały czas jedziemy podjazdem. Nie, że jakiś mocny, nie ma mowy o cierpieniu, a już nie w tym krajobrazie i wyjątkowo przychylnej aurze.



Na drodze spotkaliśmy w sumie trzech cyklistów. To karygodne - powinniśmy ich tu mijać trzydziestu na każdy kilometr ;) Za to dopisywała frekwencja architektonicznych artefaktów.


Tomek walczy z kolejnym podjazdem. Jeździ w sumie niecałe dwa miesiące, a zadanie z wytopu ogarnął mistrzowsko. Co lepsze - to nie tylko pozory, bo umie pojechać jak szatan. Takie widoki - wspinające się zakręty niknące za drzewami - to na tej trasie norma.


Byłem pewien, że w tym miejscu przetniemy rzekę Oławę, która przepływa pod moim domem i jakoś tu w okolicy znajduje się jej początek, ale sprawdziłem na mapie i niestety ten akurat most nie jest "tym akurat mostem", ale jest fajnym miejscem na przystanek. Na całej trasie nie minęło nas ani jedno auto. A już na bank nie więcej niż dwa.


Po minięci wsi Sieroszów, za lasem, wyjechaliśmy na maksymalne wzniesienie i widok po prostu był rozbrajający. Pobliska ściana Sudetów (jakieś niecałe 10 km od nas) wyglądała jak pokryta śniegiem. Chmury przelewały się ponad grzbietami i między przełęczami. W dole widać było Kamieniec Ząbkowicki, Ząbkowice Śląskie...


...a w oddali, na stoku Srebrną Górę z górującą nad miastem twierdzą, stanowiącą wraz z kłodzkimi obwarowaniami straż nad szlakiem handlowym, bowiem droga DK 8 to historyczny szlak, a historia tego regionu dość burzliwa. Bili się o ten kawałek ziemi wszyscy z wszystkimi, przez co silne są tu pozostałości po wielu kulturach. 


O na przykład takie pozostałości na murach. Ja uważam, że powinniśmy (jako tutejsi, aktualni mieszkańcy) o to zadbać, bo to nas wyróżnia i na tym możemy zbudować siłę i potencjał choćby takich Ziębic, choć powyżej jest już zdjęcie z Ząbkowic Śląskich


W samych Ząbkowicach jest cudnie. Widać, że miasto żyje i wie co robić, żeby zdobyć fundusze na uczynienie go ładnym. Zresztą w mojej ocenie jest najlepiej odrestaurowanym miasteczkiem regionu i fajnie by było zobaczyć w jednym ciągu tematycznym miasta np. od Namysłowa przez Grodków, Paczków, Ziębice, Niemczę, Ząbkowice, Bystrzycę Kłodzką. Świetnie można na tym obszarze zarejestrować zmiany stylów i kultur. Ale gdy już dojedziesz do Ząbkowic Śląskich, to dojazd do rynku staje się fajnym wyzwaniem. Przynajmniej ten od naszej strony. Nie powinno to dziwić, bo właśnie takie położenie było dla miasta kluczowym systemem obrony.


Jeśli nie masz czasu ani kasy na dalekie podróże rowerem gdzieś po południu, a chcesz zobaczyć jedną z niewielu na świecie krzywych wież, to to jest właśnie to miejsce. Na zdjęciu widać jej pochylenie, przeczytacie o nim w wiki i każdym przewodniku. Na żywo wrażenie jest piorunujące, bo o ile wieża w Pizie jest po prostu przechylona, o tyle ta jest przechylona i krzywa jednocześnie.


Ząbkowicki rynek kusi parasolkami, a nas - mających w nogach już sporo kilometrów - kawą i jakimś ciachem, ale jest za wcześnie. Szkoda. Pozostało nam tylko wyobrażenie kawy i isostar w bidonie. Żal było z miasta wyjeżdżać, ale przed nami jeszcze trasa, którą zawsze chciałem przejechać rowerem (ale byłą za blisko i wiecznie odkładałem ją "na potem").


I takie perły architektury powojennego modernizmu, pewnie pawilon handlowy.


Druga część super pętli to powrót do Strzelina przez wsie Bobolice, Targowica, Skoroszowice i Dankowice. Na blisko 30 km tylko pierwsze pięć jest w złym stanie, ale da się jechać. Od wsi Bobolice jest już ideał, a to akurat fajnie, bo w Bobolicach jest kilka pięknych zabytków do zobaczenia. No i widoki - z jednej strony Sudety, z drugiej już na powrót widok na Wzgórza Strzelińskie i Wzgórza Niemczańskiej. Zaorane pola podkreślały piękno pagórkowatego terenu. Droga jeszcze nie prowadzi wyłącznie w dół i do połączenia z DW 395 zaskoczy jeszcze niejednym podjazdem.



Ale i zjazdy są niczego sobie. Tylko szkoda gonić wściekle, gdy widoki takie piękne.


Dla kogo.
Dla każdego. Ilość podjazdów zadowoli tych, co lubią się wspinać, a tych, co się ich boją mogę pocieszyć, że nie ma tu dramatycznych kątów natarcia, a podjazdy kończą się w takim miejscu, kiedy ma się go już dość i nagle kojący zjazd. Poradzi sobie na tej trasie ktoś, kto jest pierwszy raz na szosie i jedynym problemem mogą być ścianki w centrum Ząbkowic, ale to nic nie do przejechania. Zawsze w krytycznej sytuacji można zsiąść z roweru i oglądać zabytki ;)

Komunikacja i ruch uliczny.
Komunikacja jest to super zorganizowana, więc nie ma z tym problemu, o czym pisałem powyżej. Ruch na trasach mały lub umiarkowany w niedzielne przedpołudnie. W miejscach, gdzie asfalt był idealny - ruch był zerowy. Region jest poprzecinany szlakami pieszymi, bardzo dobrymi dla jeżdżących na rowerach MTB, a i pewnie na przełaju będzie dobrze, bo polne drogi są tu szutrowane, a wiele pomniejszych dróg odchodzących gdzieś między pagórki ma złej jakości nawierzchnię, więc szosą bym tam się nie wybrał. 

To piękne miejsce, idealne na spędzenie tu całego dnia lub żeby włączyć je w jakiś cykl dłuższej wycieczki. Spotkaliśmy parę rowerzystów z sakwami i niepolską flagą, więc skoro oni tu trafili, to Ty też musisz. Opisy zabytków i miejscowości znajdziesz na wiki pod linkami powyżej. A jak masz zabytki i kulturę gdzieś, to też nie pożałujesz. Tu jest po prostu cudnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz